Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).

Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.

Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.

Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.

W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej [email protected]

Przejdź do treści
PL | EN
Facebook Twitter Youtube
Komentarze

Komentarze

Homoadopcja w Polsce? Presja rośnie

„Jak nie drzwiami, to oknem” – to znane powiedzenie jest najlepszym opisem działania genderowych lobbystów i ideologów, którzy za wszelką cenę chcą wprowadzić w nasze życie swoje radykalne postulaty. Doskonale wiedzą, że gdyby chcieli „wejść drzwiami” (czyli jawnie – przy pomocy demokratycznych narzędzi), po prostu zostaliby odrzuceni. Dlatego uparcie szukają choćby jednego uchylonego okna, którym byliby w stanie wejść do środka. A tym oknem jest najczęściej forum Unii Europejskiej.

UNIA CHCE NARZUCIĆ HOMOADOPCJĘ! CHROŃMY RODZINY! - PETYCJA

Wykonywany przez nas staranny monitoring prawa UE i działań genderowego lobby pozwala jednak na czas alarmować opinię publiczną, naciskać na rząd i budować międzynarodowe koalicje sprzeciwu. Obrona normalności wymaga setek godzin czuwania i pracy.

Już ponad dwa lata temu przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zapowiedziała, że zamierza zmusić wszystkie państwa członkowskie UE do „transgranicznego uznawania rodzicielstwa”. W skrócie chodzi o to, że jeśli przykładowy Pan Hans i Pan Lucas są w Niemczech uznawani za prawnych opiekunów dziecka, wówczas po przyjeździe do Polski, ich „rodzicielstwo” powinno być uznawane przez polskie prawo. To oczywiście oznaczałoby, że polskie pary jednopłciowe, chcąc adoptować dziecko, będą musiały jedynie wyjechać za Odrę, adoptować tam małego chłopca, a następnie wrócić do Polski i żądać traktowania ich jak rodziców. To prosta droga do zmuszenia Polski do tego, by także i w krajowych ośrodkach adopcyjnych zezwalano na adopcję dzieci przez pary jednopłciowe. Bo gdy tylko zgodzimy się na „transgraniczne uznawanie rodzicielstwa” bardzo szybko pojawi się para, która słusznie stwierdzi, że udzielenie przywilejów rodzicielskich tylko dla jednopłciowych par zza granicy jest dyskryminacją tych, którzy chcieliby adoptować dziecko w kraju.

Dziś, po zaledwie kilkunastu miesiącach od tamtej wypowiedzi Ursuli von de Leyen, jesteśmy już u progu ostatecznej walki w obronie konstytucyjnej tożsamości rodziny. Na III kwartał tego roku (a więc do końca września) zapowiedziano przyjęcie przez Komisję Europejską projektu rozporządzenia o transgranicznym uznawaniu rodzicielstwa. Rozporządzenie ma być wiążące dla wszystkich państw Unii.

Ale dla „tęczowych” lobbystów nawet te kilkanaście miesięcy oczekiwania na przyjęcie inicjatywy Komisji Europejskiej to zbyt długo. Oni chcą wejść do domu w tej chwili. Dlatego w międzyczasie spróbowali wejścia innym oknem – przy pomocy wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Obywatelki Bułgarii i Hiszpanii zwróciły się do unijnego sądu ze skargą na władze Bułgarii, które nie zgodziły się umieścić w akcie urodzenia dziecka fałszywej w świetle biologii informacji o tym, że obie kobiety są jego matkami. Sędziowie TSUE orzekli w grudniu ubiegłego roku, że tamtejsze władze muszą uznać „rodzicielstwo” dwóch kobiet.

Na wyrok zareagował polski rząd. Aby zabezpieczyć się przed podobnym atakiem TSUE na Polskę, przygotowano projekt ustawy, która zakłada utworzenie specjalnych zaświadczeń o rodzicielstwie. Takie zaświadczenia miałyby gwarantować osobom uznanym w innym kraju za „drugą matkę” albo „drugiego ojca” możliwość korzystania z prawa do swobodnego przemieszczania się i pobytu na terytorium państw członkowskich UE. Jednak do korzystania z tego prawa przez obywateli UE nie jest potrzebne dodatkowe zaświadczenie. Ich realnym efektem byłoby tylko stworzenie wyłomu w polskim systemie prawnym, polegającego na wykreowaniu precedensowej, nowej instytucji „zaświadczenia” skierowanej wyłącznie do związków jednopłciowych. Tym groźniejszego, że z „prawa do swobodnego przemieszczania się i pobytu na terytorium państw członkowskich UE” TSUE zaczął arbitralnie wyprowadzać „prawo do prowadzenia zwykłego życia rodzinnego” czyli do uznawania praw rodzicielskich. Tym samym genderowi lobbyści osiągnęliby swój cel nawet bez przyjęcia projektu unijnego rozporządzenia.

Na szczęście regularny monitoring krajowych i międzynarodowych ustawodawców pozwala nam w porę reagować na każdy ruch radykalnych ideologów. Do polskiego rządu trafiła już przygotowana przez prawników Ordo Iuris analiza projektu ustawy. Podkreślamy w niej, że wspomniane zaświadczenia będą de facto przyznaniem parom jednopłciowym uprawnień do sprawowania władzy rodzicielskiej, co jest sprzeczne z polskim prawem – w tym z Konstytucją RP. Po naszej analizie, pojawiła się także krytyczna analiza Rządowego Centrum Legislacyjnego. Wierzę, że dzięki naszej reakcji, rząd dostrzeże wadliwość projektu.

Zrobimy też wszystko, co w naszej mocy, by zatrzymać przyjęcie wiążącego rozporządzenia unijnego o transgranicznym uznawaniu rodzicielstwa. Nasi prawnicy skierują w najbliższych dniach wniosek o informację publiczną do Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, w którym zapytamy o to, jakie stanowisko w tej sprawie zajmie polski rząd. Przygotowując się na wysoce prawdopodobne przyjęcie projektu przez Komisję Europejską, pracujemy już nad memorandum do polskiego rządu w którym wskażemy na niezgodność regulacji z Konstytucją RP oraz potrzebę zawetowania projektu podczas głosowania w Radzie. Nasze analizy trafią też do eurodeputowanych i przedstawicieli innych państw europejskich.

Mamy świadomość, jak ważny jest oddolny nacisk społeczny na polityków. Dlatego zamierzamy również wznowić petycję przeciwko narzucaniu homoadopcji, którą skierujemy nie tylko do Komisji Europejskiej, ale też do rządów wszystkich państw UE, apelując o zawetowanie projektu KE na forum Rady Europejskiej.

Wierzę w to, że dzięki wspólnemu działaniu będziemy w stanie zatrzymać ofensywę genderowych lobbystów, którzy wszelkimi możliwymi sposobami dążą do narzucenia państwom UE swoich radykalnych postulatów. To może być kluczowa bitwa w wojnie z radykalnymi ideologami. Jeśli teraz pozostaniemy bierni, to wkrótce żaden polski ośrodek adopcyjny nie będzie mógł odmówić parom jednopłciowym adopcji dzieci, a polskie społeczeństwo nawet nie zauważy, w którym momencie doszło do tej ideologicznej rewolucji.

Dzięki naszej czujności i analitycznej reakcji, rząd dostrzega już wadliwość wspomnianego projektu ustawy i może na czas dokonać stosownych korekt. Z takich drobnych zwycięstw budujemy długofalową obronę konstytucyjnej pozycji rodziny i zwyczajnej... normalności.

UNIA CHCE NARZUCIĆ HOMOADOPCJĘ! CHROŃMY RODZINY! - PETYCJA

Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris

 

Czytaj Więcej
Wolność Sumienia

19.07.2022

Czy społeczeństwo naprawdę chce chronić budzące wątpliwości związki wyznaniowe?

Obywatelski komitet inicjatywy ustawodawczej „W obronie wolności chrześcijan” rozpoczął zbiórkę podpisów pod projektem ustawy o zmianie ustawy Kodeks karny. Projekt zakłada między innymi modyfikacje art. 196 Kodeksu karnego, który przewiduje kary za obrazę uczuć religijnych. Projektowane, nowe sformułowanie tego artykułu nawiązuje do polskich tradycji międzywojennych oraz budzi uzasadnione wątpliwości z uwagi na przyznawany zakres ochrony.

 

Obecny stan prawny

Obecnie art. 196 k.k. stanowi, że kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Omawiany przepis chroni uczucia religijne osób wierzących, a więc pewien wycinek wolności religijnej, w tym zakresie, w którym osoby wierzące mają prawo oczekiwać powstrzymania się przez inne osoby od zachowań znieważających przedmiot czci religijnej lub miejsce kultu religijnego. Zachowania te mogą przybrać postać wypowiedzi słownej, ale także samych gestów, jak również pisma czy obrazów. Istotny pozostaje fakt, że zachowanie musi mieć charakter publiczny, by mogło zostać ukarane.

W praktyce procesowej stosowania art. 196 Kodeksu karnego, sądy z reguły nie negują, że do obrazy uczuć religijnych doszło, lecz równocześnie stwierdzają, że czyn oskarżonego nie nosił znamion „znieważenia” przedmiotu czci religijnej lub miejsca kultu.

Projektowane zmiany

W omawianym projekcie ustawy art. 196 Kodeksu karnego ma przyjąć brzmienie:

„§ 1. § 1. Kto publicznie lży lub wyszydza kościół lub inny związek wyznaniowy o uregulowanej sytuacji prawnej, jego dogmaty lub obrzędy, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

§ 2. Tej samej karze podlega, kto publicznie znieważa przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych”.

Proponowana nowelizacja wprowadza w zasadzie nowy typ przestępstwa, przy jednoczesnym usunięciu z polskiego porządku prawnego regulacji odnoszącej się do ochrony uczuć religijnych. Przepis w nowym brzmieniu przewiduje penalizację zachowania polegającego na obrazie lub zniesławieniu religii, kościoła czy związku wyznaniowego, a także instytucji i obyczajów religijnych, w tym również poprzez rozpowszechnianie materiałów. Zachowanie takie ma być karane niezależnie od tego, czy obraża czyjekolwiek uczucia. Proponowana treść art. 196 Kodeksu karnego powiela przedwojenne regulacje z art. 173 i art. 174 Kodeksu karnego z 1932 roku. Otwarte pozostaje jednak pytanie o skutki jakie wywoła odwołanie się do regulacji okresu międzywojnia.

Treść podobna, ale skutki różne

Projektowany art. 196 penalizuje wypowiedzi o określonym charakterze (co będzie rozstrzygane przez sąd) dotyczące zarówno samego kościoła lub innego związku wyznaniowego, jak i jego dogmatów oraz obrzędów. Tak szeroko zarysowana ochrona może budzić zastrzeżenia z perspektywy wolności słowa. Wydaje się bowiem, że w praktyce procesowej sądy zmuszone będą rozstrzygać czy konkretna wypowiedź stanowi jeszcze realizację konstytucyjnej wolności słowa czy może kwalifikować ją już należy jako czyn zabroniony.

Powielenie regulacji okresu międzywojennego należy umiejscowić konsekwentnie w całym kontekście relacji państwa z kościołami i innymi związkami wyznaniowymi w tamtym czasie. Wówczas uznanymi prawnie związkami wyznaniowymi były te, które podstawę prawną swego funkcjonowania czerpały z ustawodawstwa zaborczego lub polskiego – w sumie mniej niż czterdzieści podmiotów. Pozostałe związki wyznaniowe mogły zostać uznane w drodze ustawowej, a zatem poprzez wolę narodu wyrażoną przez jego reprezentantów zasiadających w parlamencie. Każdemu uznanemu związkowi wyznaniowemu Konstytucja marcowa przyznawała określone prawa, w tym np. prawo urządzania zbiorowych i publicznych nabożeństw.

Obecnie projektowany przepis chroniłby niecałe 190 podmiotów, które w większości zostały zarejestrowane w drodze decyzji administracyjnej (a nie procedury ustawodawczej), a zatem w drodze wpisu do Rejestru kościołów i innych związków wyznaniowych. Aktualnie funkcjonuje w Polsce dużo więcej związków wyznaniowych niż w okresie międzywojennym, a nadawanie im przywilejów odbywa się z pominięciem woli narodu, a jedynie w drodze decyzji urzędnika.

Jako przykład zagrożeń jakie niesie ze sobą przyznanie ochrony samym związkom wyznaniowym, ich dogmatom i obrzędom można przytoczyć przykład Reformowanego Kościoła Katolickiego. Związek ten został zarejestrowany w styczniu 2020 roku, po czym, w związku z interwencją w tej sprawie Prokuratora Generalnego, Minister Administracji i Spraw Wewnętrznych wykreślił związek z rejestru. Podstawę decyzji stanowił fakt, iż Reformowany Kościół Katolicki dopuszcza możliwość zawarcia małżeństwa przez osoby tej samej płci, co jest niezgodne z Konstytucją RP. Sąd jednak zawiesił decyzję ministra, w wyniku czego kościół nadal funkcjonuje.

Innym przykładem jest zarejestrowanie w grudniu 2021 r. Kościoła Naturalnego. Zgodnie z deklaracjami duchownych tego kościoła, religia ta ma ponad 500 tys. lat, a więc jest starsza od homo sapiens. Ponadto kapłani tego kościoła twierdzą, iż ich religia ma w Polsce kilkanaście tysięcy wyznawców, co czyniłoby ten kościół jedną z największych wspólnot religijnych w Polsce. Jednocześnie jednak religioznawcy deklarują, że nie znają takiej religii. Zgodnie z doniesieniami medialnymi dwie spośród gmin wyznaniowych nowo zarejestrowanego kościoła mieszczą się w krzakach przy jednej z gdyńskich dróg. Poważne wątpliwości może budzić także związek tego ruchu ze sprzecznymi z evidence-based medicine praktykami medycznymi czy paramedycznymi. Należy zatem podkreślić, że projektowany art. 196 Kodeksu karnego będzie chronił także związki wyznaniowe, ich dogmaty i obrzędy, które mogą budzić wątpliwości w opinii społecznej.

Potrzebne zmiany w projekcie

Proponowane zmiany w art. 196 k.k. zasługują na aprobatę w zakresie, w jakim czynią przestępstwo opisane w tym przepisie tzw. przestępstwem formalnym. Właściwe zatem pozostaje zlikwidowanie wymogu obrazy czyichś uczuć religijnych, by sprawca nagannego zachowania mógł zostać ukarany.  Poważne zastrzeżenia budzi jednak sformułowanie przepisu, który wprowadza szeroką ochronę samych związków wyznaniowych, także tych, które po spełnieniu warunków formalnych musiały zostać wpisane do rejestru Kościołów i innych związków wyznaniowych poprzez decyzję administracyjną, a powaga ich dogmatów, obrzędów i funkcjonowania może budzić uzasadnione wątpliwości w opinii społecznej. 

Należy zatem postulować dostosowanie treści przepisu do aktualnych uwarunkowań rejestracji nowych związków wyznaniowych lub urealnienie wymogów stawianych podmiotom wnioskującym o wpis do rejestru. Zasadne wydaje się także dopracowanie sformułowania przepisu w taki sposób, by nie rodził obaw o ograniczanie wolności słowa – szczególnie w przypadkach wyrażania uzasadnionej krytyki.

Łukasz Bernaciński - członek Zarządu Ordo Iuris

Czytaj Więcej
Wolność Sumienia

15.07.2022

Obywatelski projekt nowelizacji Kodeksu karnego – większa ochrona wykonywania aktów religijnych

Trwa prowadzona przez Komitet Inicjatywy Ustawodawczej „W obronie chrześcijan” zbiórka podpisów pod projektem ustawy nowelizującej Kodeks karny. Projekt zakłada m.in. zmianę w art. 195 Kodeksu karnego, który penalizuje złośliwe przeszkadzanie publicznemu wykonywaniu aktów religijnych. W ocenie Instytutu Ordo Iuris, problem podnoszony przez projektodawców faktycznie istnieje. Liczne sprawy, w których Instytut reprezentował pokrzywdzonych, kończyły się umorzeniem z powodu braku stwierdzenia złośliwego charakteru działania sprawcy. Wprowadzenie proponowanych zmian wiązałoby się ze zmianą linii orzeczniczej sądów. Musiałyby one, w obliczu działań nakierowanych na zakłócanie, wyszydzanie czy okazywanie otwartej wrogości wobec publicznego wykonywania aktów religijnych, przeprowadzić obiektywny osąd dokonanego naruszenia oraz skazać sprawcę w zależności od stwierdzenia winy umyślnej sprawcy, a nie znamienia złośliwości działania.

Obywatelska inicjatywa ustawodawcza – założenia projektu

24 czerwca Solidarna Polska ogłosiła na konferencji prasowej utworzenie Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej „W obronie chrześcijan”. Celem Komitetu jest wniesienie do laski marszałkowskiej projektu ustawy zmieniającej Kodeks karny. Projekt aktu prawnego, oprócz wprowadzenia art. 27a k.k. (wyłączenie odpowiedzialności karnej dla osób korzystających z wolności słowa i wolności przekonań), art. 196 k.k. (obraza uczuć religijnych), zakłada modyfikację ustawy karnej w art. 195, który usprawniałby praktykę stosowania przepisu penalizującego przeszkadzanie publicznemu wykonywaniu aktów religijnych kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej.

Postulat wprowadzenia powyższej regulacji projektodawca uzasadnia koniecznością zapewnienia ochrony wolności wykonywania aktów religijnych. Narastające na sile negatywne zjawiska społeczno-kulturowe, przejawiające się m. in. w publicznych i niejednokrotnie bardzo wulgarnych atakach na osoby wierzące i sprawujące kult religijny, profanowaniu świątyń i przedmiotów kultu religijnego, związane są również z deficytem prawnokarnej ochrony w zakresie wolności sumienia i religii, co prowadzi do wniosku, że przysługujące w tym zakresie konstytucyjne gwarancje, nie są przez państwo dostatecznie realizowane.

Skuteczniejsza ochrona prawnokarna osób pokrzywdzonych

Projekt zakłada konieczność usunięcia „złośliwego” znamienia charakteru działania sprawcy, które ogranicza karalność do działania sprawcy z zamiarem bezpośrednim kierunkowym. Znamię „złośliwości” we współczesnych stosunkach społecznych straciło swój pierwotny charakter, gdyż poziom polaryzacji społeczeństwa jest niewątpliwie dużo wyższy niż jeszcze 10-20 lat temu, czego efektem jest m.in. większa skala nienawiści wobec osób odbywających praktyki religijne. Sprawcy naruszeń coraz częściej dopuszczają się ich ze względu na wrogość jawnie okazywaną wobec osób wierzących lub deklarują określoną przynależność ideologiczną, której wartości, w ich przekonaniu, mogą uzasadniać naruszanie przez nich prawa innych osób do wyznawania i uzewnętrzniania religii. Na gruncie dotychczasowego orzecznictwa, takie zachowania nie są traktowane jako „złośliwe”.

Z praktyki procesowej Instytutu Ordo Iuris wynika, że nawet w przypadkach ewidentnego przejawiania wrogości wobec osób wierzących i obiektywnego bezspornego naruszenia normy z art. 195 k.k., sprawy były bądź umarzane bądź kwalifikowane jako wykroczenie z art. 51 Kodeksu wykroczeń (zakłócenie porządku publicznego). W świetle gwarancji wyznaczonych przez ustrojodawcę (art. 25 ust. 2 i art. 53 ust. 2 Konstytucji RP), publiczne sprawowanie aktów religijnych stanowi samoistny przedmiot ochrony, a motywacja i przekonania wewnętrzne sprawcy nie powinny mieć znaczenia dla samego bytu przestępstwa, lecz dla właściwego wymiaru kary.

Ocena proponowanych zmian

Kierunek oraz zakres proponowanych zmian należy niewątpliwie ocenić pozytywnie. Zapewnienie, wspomnianych wyżej, gwarantowanych wolności konstytucyjnych wymaga zapewnienia szerszej ochrony prawnokarnej. Kreacja efektywnej ochrony prawnokarnej przed naruszeniami wolności sumienia lub wyznania wymaga szerszego ukształtowania strony podmiotowej czynów zabronionych z art. 195 k.k., ponieważ sprawcy działają również w wyniku innych niż złośliwość motywacji. W obecnym stanie prawnym, nawet pomimo nagannego charakteru odmiennych motywacji sprawcy nie ponoszą odpowiedzialności karnej. Bezapelacyjnie ten fakt stoi w sprzeczności z przysługującemu każdemu człowiekowi w Polsce konstytucyjnemu prawu do nieskrępowanego uzewnętrzniania własnych przekonań religijnych.

W ocenie Instytutu należy zatem objąć karalnością każde umyślne działanie sprawcy w zakresie tej normy prawnej, co niniejszy projekt zakłada. Ponadto, analizując postulowane brzmienie art. 195 k.k. pod kątem zasad poprawnej legislacji spełnia zasady przejrzystości, precyzyjności oraz czytelności. W związku z czym, w ocenie prawników Instytutu, przedstawiona propozycja nowelizacji art. 195 k.k. jest pożądana z powodu wartości merytorycznych oraz poprawnej konstrukcji przepisu pod kątem legislacyjnym.

Paweł Tempczyk - analityk Centrum Analiz Legislacyjnych Ordo Iuris

Czytaj Więcej
Ochrona życia

14.07.2022

Globalny przełom w sprawie aborcji?

24 czerwca w Stanach Zjednoczonych nastąpił historyczny zwrot ku obronie życia. Po prawie 49 latach amerykański Sąd Najwyższy odrzucił konstytucyjne „prawo do aborcji” i przywrócił władzom stanowym możliwość ochrony życia nienarodzonych dzieci. Reakcja była natychmiastowa. Już w ponad dwudziestu stanach weszły w życie przepisy zakazujące aborcji – także w zakresie szerszym niż w Polsce. Zamykane są kolejne kliniki aborcyjne. Prezydent Joe Biden przyznał, że nie ma prawnych środków, by przełamać wyrok Sądu Najwyższego.

To, co dzieje się w USA ma bezpośrednie przełożenie na cały zachodni świat. Osamotniona często Polska zyskuje potężnych sojuszników. Nasza Ojczyzna, która dzięki zdecydowanej postawie Jana Pawła II oraz wytężonej pracy przyjaciół życia od 30 lat wzmacnia ochronę dzieci nienarodzonych, przedstawiana jest dzisiaj w prasie amerykańskiej (zarówno konserwatywnej jak i lewicowej) jako wzór dla republikańskich stanów. Nie możemy tego zaprzepaścić.

Przed nami decydujące starcie ze zwolennikami bezkarnego zabijania nienarodzonych. Podobnie jak w USA, polscy aktywiści aborcyjni ogromnym nakładem środków budują sieć dystrybucji preparatów farmakologicznej aborcji. Coraz śmielej afiszują się przy tym ze swoją działalnością, drwiąc z prawa i promując aborcję jako „styl życia”. Uderzają także w wolność słowa obrońców życia i w wolność sumienia lekarzy oraz farmaceutów. Na każdym polu muszą napotkać nasz opór.

Nie ulega wątpliwości, że aby uratować setki dzieci musimy pilnować przestrzegania obowiązującego prawa. To oznacza przede wszystkim skuteczne karanie aborcyjnych aktywistów, nielegalnie dostarczających środki wczesnoporonne oraz organizujących nielegalną „turystykę aborcyjną”. Dziś odbyła się rozprawa w precedensowym postępowaniu przeciw Justynie W. z „Aborcyjnego Dream Teamu”. Wbrew obrońcom aktywistki zostaliśmy dopuszczeni do udziału w postępowaniu, w którym oskarżono ją o przestępstwo pomocnictwa w przerywaniu ciąży.

Jednak bezprawna promocja nielegalnej aborcji odbywa się także z mównicy sejmowej. W najbliższych dniach złożymy zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przeciw Natalii Broniarczyk z „Aborcji Bez Granic”, która z sejmowej mównicy chwaliła się pomocnictwem w kilkudziesięciu tysiącach aborcji i przekazywała instrukcję zabijania dzieci. Podobne zawiadomienie złożyliśmy niedawno przeciw poseł Katarzynie Kotuli z Lewicy, która na Twitterze instruowała, jak przeprowadzać aborcję farmakologiczną.

Nasze działania przynoszą efekty. W ostatnich miesiącach odnieśliśmy dwa precedensowe zwycięstwa przed Sądem Najwyższym, który w dwóch wyrokach – z października 2021 i z czerwca 2022 – potwierdził, że działacze pro-life mają prawo do organizacji pikiet i eksponowania w przestrzeni publicznej banerów ukazujących okrucieństwa aborcji. W przeciwieństwie do Niemców, Francuzów czy Kanadyjczyków, polscy obrońcy życia cieszą się zatem prawdziwą wolnością słowa. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie wsparcie naszych Darczyńców i zaangażowanie prawników, które pozwoliły na systematyczne wypracowanie jednolitej linii obrony w blisko 200 sprawach obrońców życia w ostatnich latach.

Wyroki polskich sądów nie podobają się jednak aborcyjnym aktywistom. Pod ich wpływem starosta pruszkowski złożył wniosek o delegalizację Fundacji Pro – Prawo do życia. I na tym polu antywolnościowe działania aborcjonistów napotkały na opór prawników Ordo Iuris.

Dostępność preparatów aborcyjnych zależna jest także od lekarzy i farmaceutów. W wielu postępowaniach bronimy tych, którzy odmawiają udziału w zabiciu nienarodzonego dziecka. Kilka dni temu Naczelny Sąd Aptekarski uchylił, na razie z przyczyn proceduralnych, naganę w sprawie reprezentowanej przez nas farmaceutki. Dostrzegamy potrzebę systemowej regulacji wolności sumienia. Dlatego opracowujemy projekt ustawy wprowadzającej regulacje dotyczące klauzuli sumienia, wdrażające najszersze gwarancje, odpowiednio do przełomowego wyroku Trybunału Konstytucyjnego z października 2015 roku.

Tylko od naszego zaangażowania zależy, czy w najbliższych latach szacunek dla życia skutecznie umocni się w kulturze prawnej naszego Narodu. Już za kilkanaście lat możemy doczekać się pokolenia wolnego od aborcji, ludzi wychowanych w świecie, który zabijanie nienarodzonych uznaje za bestialstwo z przeszłości, zbrodnię podobną do niewolnictwa lub rasowej segregacji. To byłby ogromy krok w stronę przywrócenia ładu prawnego i szacunku dla naturalnej wartości życia.

Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris

 

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

14.07.2022

Ograniczenia praw i wolności wprowadzone w związku z COVID-19 niekonstytucyjne? Monografia Ordo Iuris

Ostatnie ponad dwa lata to czas dyskusji na temat zasadności i zgodności z prawem regulacji wprowadzanych w związku epidemią COVID-19. Światowa Organizacja Zdrowia 11 marca 2020 roku oficjalnie uznała szerzenie się tej choroby za pandemię. Już dwa dni później w Polsce wprowadzono stan zagrożenia epidemicznego a tydzień później stan epidemii, który trwał nieprzerwanie do 16 maja 2022 roku. W przygotowywanej monografii naukowej, Instytut Ordo Iuris, wraz z szerokim gronem ekspertów, ocenia wprowadzone w tym czasie obostrzenia z punktu widzenia prawnego, medycznego i ekonomicznego.

WESPRZYJ WYDANIE MONOGRAFII - LINK

Reakcja społeczeństwa na reakcję władz publicznych

Choć konstytucyjny obowiązek zwalczania chorób epidemicznych wymuszał na rządzących podjęcie natychmiastowych działań, to jednak żadne okoliczności nie uzasadniają tworzenia prawa naruszającego konstytucyjnie gwarantowane wolności i prawa człowieka. Władze publiczne powinny chronić zdrowie publiczne w sposób legalny, bowiem dobre intencje czy siła wyższa w postaci zarazy nie uchylają postanowień Konstytucji. Działania wykraczające poza jej ramy mogą okazać się przeciwskuteczne. Już na początku stanu epidemii w Polsce ostrzegaliśmy, że brak poszanowania prawa w działaniach władz podważy zaufanie jednostek do państwa i do prawa, a negatywne konsekwencje dotkną także obszar zwalczania COVID-19. Niestety tak właśnie się stało, a negatywne skutki związane z utrata zaufania do władz będą się zapewne utrzymywać długoterminowo.

Reakcja Ordo Iuris

Instytut Ordo Iuris nigdy nie zajmował stanowiska w sprawie szczepień ani w sprawie zasadności wprowadzanych restrykcji. Wskazywał jednak na potrzebę prawniczej analizy czy obostrzenia są skuteczne, niezbędne i proporcjonalne, a zatem czy wprowadzane regulacje są zgodne z Konstytucją. Do właściwej oceny stanowionego prawa konieczne okazało się bazowanie na ustaleniach naukowych specjalistów z innych dziedzin: ekonomistów, medyków, pedagogów, socjologów etc.

Jedną z form odpowiedzi Instytutu Ordo Iuris na potencjalny kryzys konstytucyjny stało się przygotowanie monografii naukowej. W tworzenie części prawnej zaangażowali się głównie eksperci Ordo Iuris. Zaprezentowano w niej rozważania o konstytucyjnych warunkach wprowadzania ograniczeń praw i wolności jednostek – zarówno w zwyczajnym trybie jak i w związku z ogłoszeniem któregoś ze stanów nadzwyczajnych. Prezes Instytutu Ordo Iuris mec. Jerzy Kwaśniewski przedstawia rozważania dotyczące tego, czy pandemia COVID-19 została wykorzystana do urzeczywistnienia idei rządu światowego i transnarodowego zarządzania. W kolejnych rozdziałach autorzy analizują restrykcje związane z COVID-19, wprowadzone w szeregu państw europejskich, w tym w Polsce, a także prawne aspekty wprowadzenia tzw. paszportów covidowych.

W medycznej części monografii, poruszono takie zagadnienia jak definicja pandemii, skuteczność interwencji niefarmaceutycznych w zwalczaniu COVID-19 (w tym obowiązku używania masek ochronnych), wpływ izolacji związanej z pandemią COVID-19 na zdrowie psychiczne człowieka, czy wreszcie skuteczność, bezpieczeństwo i etyka procesu produkcji szczepień ochronnych przeciwko COVID-19. W trzeciej części – ekonomicznej, oszacowano, czy to polityka ZeroCovid, czy polityka mniejszych restrykcji byłaby bardziej opłacalna dla polskiej gospodarki. Ukazano w tej części także konsekwencje pandemii COVID-19 dla finansów publicznych i prawa finansowego w Polsce oraz dane obrazujące implikacje polityki polskiego rządu prowadzonej w reakcji na COVID-19 w świetle makro- i mikroekonomii. Na przykładzie branży gastronomicznej, zwizualizowano także policzalną różnicę między polityką restrykcji prowadzoną w Polsce i w Anglii.

Rzetelne badania naukowe są konieczne

Naukowe podejście do problemu pozwala odnaleźć skuteczne rozwiązania dużo łatwiej niż opieranie się na własnych doświadczeniach czy uproszczonych faktach medialnych. Tylko takie nastawienie wobec problematyki ograniczeń praw i wolności wprowadzonych w związku z przeciwdziałaniem COVID-19 ocali debatę publiczną przed nadmierną polaryzacją, plemiennymi waśniami i dominacją emocji nad argumentami.

Zarówno w wypadku epidemii COVID-19, jak i w kolejnych, podobnych zagrożeniach dla zdrowia publicznego, przygotowanie planu działań przeciwepidemicznych powinno opierać się na badaniach naukowych. Wydanie omawianej monografii wpisuje się w merytoryczną debatę publiczną, wyznaczając drogę środka: powrotu do normalności. Droga ta pod względem prawnym zapewni poszanowanie praw i wolności każdego obywatela, a w aspekcie zdrowotnym pozwoli na ochronę zdrowia publicznego niezależnie od rodzaju schorzenia i adekwatnie do rzeczywistego niebezpieczeństwa, jakie stwarza swym stanem zdrowia jednostka dla społeczeństwa.

Dowiedz się więcej

Przygotowanie około siedmiuset stronicowej monografii to koszt przeszło 20 tys. złotych. Nie mam jednak wątpliwości, że waga opisywanych w niej problemów i postulowanych rozwiązań na przyszłość jest daleko cenniejsza dla całego społeczeństwa i dla poszczególnych jednostek.

Zapraszamy do włączenia się w prace nad monografią poprzez finansowe wsparcie jej wydania. Tylko dzięki zaangażowaniu Darczyńców wydanie tej niezwykle ważnej książki i oddziaływanie na zmianę prawa w Polsce i na arenie międzynarodowej będzie możliwe. Wsparcie można przekazać klikając w poniższy link. Zgodnie z zasadami opisanymi pod linkiem, Donatorzy monografii, którzy przekażą wsparcie do 20 lipca włącznie, otrzymają darmowe egzemplarze monografii.

https://twojazbiorka.pl/zbiorki/45/prawa-i-wolnosci-obywatelskie-a-covid-19-niezalezna-monografia-naukowa

Łukasz Bernaciński – członek Zarządu Ordo Iuris

Czytaj Więcej
Ochrona życia

14.07.2022

Przedstawicielki ONZ pochwalają łamanie polskiego prawa

Trwa proces Justyny Wydrzyńskiej – aktywistki oskarżonej o pomocnictwo w aborcji. Na początku kwietnia 2022 r., przed pierwszą rozprawą kilka przedstawicielek Organizacji Narodów Zjednoczonych wystosowało do polskich władz pismo, w którym bronią działaczki i wyrażają aprobatę dla jej nielegalnej działalności. Krótko przed kolejną rozprawą, portal oko.press przypomniał opinii publicznej ten skandaliczny i pozbawiony meritum tekst. Z pisma przedstawicielek ONZ wynika jawne poparcie dla działalności oskarżonej aktywistki aborcyjnej, jak również dla ideologicznych postulatów, sprzecznych z obowiązującymi w Polsce przepisami, w tym wynikającymi z wiążących umów międzynarodowych.    

Z uwagi na toczący się proces Justyny Wydrzyńskiej, oskarżonej o przestępstwo pomocnictwa w aborcji, portal oko.press na początku lipca „odkopał” i opublikował „stare” pismo z początku kwietnia 2022 r. Kilka przedstawicielek ONZ wyraziło w nim aprobatę dla… łamania obowiązującego w Polsce prawa. Sugerują one ponadto, że ustanowienie w Polsce wyższego poziomu ochrony życia ludzkiego na prenatalnym etapie rozwoju, podobno skutkować ma naruszeniem bliżej nieokreślonych „standardów praw człowieka”.

Czy Polska rzeczywiście narusza „międzynarodowe standardy praw człowieka”?

Takie stwierdzenie pojawiło się w tekście przedstawicielek ONZ. Czy oznacza to, że nasz kraj łamie pozostające w mocy prawo międzynarodowe, do którego przestrzegania się zobowiązał? Absolutnie nie. Nie bez powodu tzw. obrońcy praw kobiet w swoich licznych wystąpieniach używają niejasnego pojęcia „standardy praw człowieka”, zamiast powoływać się na konkretne przepisy składające się na system praw człowieka. Różnica jest bowiem zasadnicza. Przepisy znajdują się w wiążących aktach prawa międzynarodowego (konwencjach, paktach, innych umowach o zasięgu ponadnarodowym), których - poprzez ratyfikację – Polska stała się stroną i do których przestrzegania się zobowiązała. Do takich międzynarodowych zobowiązań zaliczają się m.in. Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych, Międzynarodowy Pakt Praw Gospodarczych, Społecznych i Kulturalnych, Konwencja o Prawach Dziecka, Europejska Konwencja Praw Człowieka czy Karta Praw Podstawowych Unii Europejskiej.

Warto podkreślić, że żaden z wymienionych aktów prawa (jak również żaden inny), składających się na system praw człowieka, nie przyznaje „prawa do aborcji”. Natomiast znajdziemy w nich przepisy, na mocy których chronione jest życie ludzkie.  Życie każdego człowieka, również tego przed narodzeniem, chronione jest także na podstawie przepisów polskiej Konstytucji, polskiego prawa karnego czy ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Dodatkowo, trzeba mieć na uwadze specyfikę systemu praw człowieka – opiera się on bowiem na założeniu, że prawo stanowione nie kreuje, lecz jedynie potwierdza istnienie podstawowych praw człowieka, których źródłem nie jest decyzja ustawodawcy lub takiego czy innego gremium międzynarodowego, ale przyrodzona i nienaruszalna godność ludzka. Etap rozwoju organizmu ludzkiego nie stanowi więc kryterium decydującym o prawnej ochronie życia. Podsumowując, obejmując ochroną prawną życie dzieci przed narodzeniem, Polska nie narusza, lecz wypełnia ciążące na niej zobowiązania międzynarodowe, wynikające z wiążących aktów prawa międzynarodowego.

A co ze „standardami praw człowieka”?

W praktyce, pojęcie „standardów praw człowieka” w znaczeniu, w którym posługują się nim sprawozdawczynie ONZ w swoim piśmie, oznacza zbiór politycznych postulatów, którym w kontekście aborcji często posługują się aborcyjne aktywistki czy niektórzy przedstawiciele organizacji międzynarodowych, wyrażając przez to swój własny pejoratywny stosunek do wartości cudzego życia. Obowiązujące przepisy nie uznają „prawa do aborcji”, w związku z czym bez znaczenia prawnego są wszelkie powoływane przez autorki pisma komunikaty, rezolucje, stanowiska, „publicznie wyrażane zaniepokojenie” czy też apele, jak ten wystosowany do polskich władz w kwietniu 2022 r. Władze w Polsce zobowiązane są do stosowania prawa, a nie zbioru postulatów czy politycznych planów, choćby podpisały się pod nimi takie organizacje jak ONZ.

ONZ i pochwała łamania prawa    

W piśmie przedstawicielek ONZ wyraźnie widać aprobatę dla działań aborcyjnej aktywistki, która oskarżona jest o przestępstwo polegające na pomocnictwie w aborcji. Trzeba przy tym przypomnieć, że w Polsce aborcja, co do zasady, jest zakazana, a jedynie w ściśle określonych przypadkach ustawa dopuszcza jej legalne wykonanie. Do tych przypadków nie należy subiektywna decyzja kobiety o chęci pozbawienia życia nienarodzonego dziecka. W związku z tym, wszelkie działania, których dopuszczają się aktywistki dostarczające środków poronnych żądającym tego matkom czy zajmujące się organizacją wyjazdów do zagranicznych klinik aborcyjnych, to w rzeczywistości przejawy pomocy w aborcji, za co prawo przewiduje sankcje karne. Jeżeli więc przedstawicielki ONZ występują w obronie tego rodzaju przestępczej działalności, w istocie wyrażają aprobatę dla naruszania polskiego prawa. Działanie takie zdecydowanie nie mieści się w granicach kompetencji ONZ ani żadnego z jego organów.

Niezależnie od kwestii merytorycznych, warto zwrócić uwagę na specyficzny język, którym posługują się autorki pisma skierowanego do przedstawicieli polskich władz. Wiele jest w nim zwrotów, które mają wywołać u odbiorcy błędne wrażenie, że aborcja co do zasady jest legalna i bezpieczna (np. „stygmatyzacja aborcji”), podczas gdy jest dokładnie odwrotnie, co dobrze odzwierciedla kształt polskiego prawa. Także sposób przedstawienia osoby i sprawy Justyny Wydrzyńskiej sugerować ma, że jest ona ofiarą, a nie – jak w rzeczywistości – osobą oskarżoną o popełnienie przestępstwa. Zdaje się, że wobec braku jakichkolwiek argumentów merytorycznych, przedstawicielkom ONZ pozostały jedynie takie mechanizmy wpływania na opinię publiczną w tej sprawie.

Katarzyna Gęsiak - dyrektor Centrum Prawa Medycznego i Bioetyki Instytutu Ordo Iuris        

Czytaj Więcej